Gazeta Olsztyńska: Prezydent Olsztyna kontra posłowie

Gazeta Olsztyńska: Prezydent Olsztyna kontra posłowie

Marcin Kulasek i Adrian Zandberg, posłowie klubu parlamentarnego Lewicy, zwrócili się do prezydenta Piotra Grzymowicza z pismem interwencyjnym. Parlamentarzyści skarżyli się na niejasne zasady pracy w ratuszu i niskie wynagrodzenia.
Przypomnijmy: do Olsztyna przyjechał Adrian Zandberg, poseł Lewicy Razem, który podjął dialog ze związkowcami zrzeszonymi z ratuszu. Po długim spotkaniu odbyła się konferencja prasowa, podczas której Zandberg zwrócił uwagę na niejasną politykę awansów w zakładzie pracy, brak regularnych podwyżek i brak chęci podjęcia współpracy i dialogu z pracownikami.
— Ludzie uciekają z tego zawodu bo nie mogą utrzymać się za głodowe stawki. Rozmawialiśmy o wątpliwych zasadach przyznawania podwyżek i postulatach pracowników, które są rozsądne i godne wsparcia. Chcą podwyżek, które pozwalałyby im na przeżycie, ale również jasnego kryterium przyznawania premii i awansów, bo ich brak wywołuje konflikt — mówił wtedy Adrian Zandberg — Potrzebujemy większych środków na godne płace dla urzędników. Olsztyn nie jest miastem, które ma najgorszą sytuację finansową w Polsce. To nie jest tak, że prezydent nie ma pewnego marginesu, żeby przychylić się do oczekiwań pracowników urzędu. W olsztyńskim ratuszu potrzebna jest spójna polityka finansowa i awansowa. Nie może być tak, że prezydent przyznaje jednorazową podwyżkę. Urząd Miasta potrzebuje wieloletniej prognozy podwyżek dla pracowników, bo wieloletnie są zaniedbania ze strony prezydenta i koalicji rządzącej.
Do Adriana Zandberga przyłączył się Marcin Kulasek. Posłowie skierowali do prezydenta szereg pytań związanych z planami na zmiany w funkcjonowaniu Urzędu i jednostek pomocniczych. Dopytują się m.in o to, skąd się wzięły różnice w wynagrodzeniach pracowników, którzy zajmują te same stanowiska, ile osób obejmie podwyżka, kiedy urzędnicy otrzymają obiecane podwyżki i czy w następnych latach wynagrodzenia urzędników będą regularnie zwiększane.
Piotr Grzymowicz udzielił posłom wyczerpującej odpowiedzi, jednocześnie wchodząc z nimi w dialog. Prezydent Olsztyna w odpowiedzi pisze, że nie zgadza się ze stwierdzeniem parlamentarzystów, że w Urzędzie Miasta nie było dawno żadnej znaczącej podwyżki.
— Otóż na przestrzeni ostatnich 7 lat systemowa regulacja wynagrodzeń obejmująca całą załogę Ratusza miała miejsce dwukrotnie – w roku 2015 i w roku 2018 — odpowiada posłom Piotr Grzymowicz — W pierwszym przypadku przebiegała dwutorowo i polegała na włączeniu dodatków specjalnych części pracowników do składników wynagrodzenia, a w odniesieniu do pracowników nie posiadających tych dodatków – na podwyżce pensji średnio o kwotę 320 zł brutto na osobę. W drugim przypadku pracownicy otrzymali podwyżkę średnio 200 zł brutto na etat — wyjaśnia prezydent Grzymowicz.
Zdaniem prezydenta w wymienionych przez posłów latach 2009-2021 na podwyżki dla pracowników składane przez kierowników komórek organizacyjnych Urzędu z budżetu miasta przeznaczono 3,5 mln zł.
Zdaniem Piotra Grzymowicza parlamentarzyści wyolbrzymiają fakty, a użyte przez nich stwierdzenia są nieprecyzyjne. Użyte przez nich stwierdzenie “… związkowcy z Urzędu Miasta w Olsztynie musieli stoczyć batalię sądową z Urzędem by uzyskać informacje o wysokości wynagrodzeń w Urzędzie Miasta Olsztyna” odnosi się do długiego procesu sądowego, który był niejasny a decyzja okazała się niejednoznaczna.
Prezydent Piotr Grzymowicz zwrócił uwagę, że dochody samorządu przez rządowy program Polski Ład zostały uszczuplone, a miasto nie może liczyć na rekompensaty. Chodzi tutaj głównie o dochód z podatku PIT, który był jednym z głównych źródeł finansowania miejskiej kasy. Obniżenie go z 18 proc. do 17 proc. spowodowało spory ubytek dochodów. Drugim powodem trudnej sytuacji finansowej w jakiej znalazł się Olsztyn jest pandemia, oraz straty z nią związane. Prezydent wymienia, że tylko na samym transporcie publicznym miasto straciło 12 mln zł, co w znacznym stopniu przyczynia się do budżetu miasta.
Pracodawcą urzędników jest prezydent Olsztyna, który w odpowiedzi na pismo posłów podkreśla, że jemu również zależy na stworzeniu satysfakcjonujących warunków pracy i płacy. Jego zdaniem, miasto podejmuje szereg działań mających na celu spełnienie żądań urzędników chociaż w minimalnym zakresie. Dlatego też w przyszłorocznym budżecie zaplanowano 15 mln zł na podwyżki dla pracowników Ratusza i jednostek pomocniczych.

Zdaniem posłów:

Adrian Zandberg

Fot. Grzegorz Czykwin – Adrian Zandberg

— Ta odpowiedź to niestety wydmuszka bez konkretów — mówi poseł Adrian Zandberg w rozmowie z “Gazetą Olsztyńską” — Pan prezydent udziela wymijających odpowiedzi, cały czas ucieka od problemu. A to taka polityka doprowadziła do sytuacji, którą obecnie mamy w olsztyńskim ratuszu. Podczas wizyty w Olsztynie ostrzegałem pana prezydenta, że jeśli nie zacznie poważnie traktować związków zawodowych, to doprowadzi do sporu zbiorowego. No i spór zbiorowy już jest. Teraz pan prezydent w odpowiedzi pisze, że przeznaczy na podwyżki po 300 zł brutto. Nie wspomina jednak, że jest do podwyżek prawnie zobowiązany, bo rośnie wynagrodzenie minimalne. To nie wystarczy do rozwiązania sporu. Dobrze, że po naszej interwencji prezydent w końcu spotkał się ze związkowcami i usiadł do rozmów, ale propozycje są ciągle dalekie od i tak skromnych postulatów pracowników. I dodaje: Żeby rozmawiać na poważnie, to trzeba coś konkretnego położyć na stole. Tego oczekiwałbym od władz miasta. Poważnego potraktowania sytuacji pracowników. Tylko tak można tę sytuację rozwiązać — podsumowuje poseł Zandberg.

Marcin Kulasek

Fot. Archiwum prywatne – Marcin Kulasek

— Pracownicy Urzędu Miasta w Olsztynie od lat walczą o godne podwyżki. Wspólnie z posłem Adrianem Zandbergiem wsparliśmy ich w tej walce. Odpowiedź Prezydenta Grzymowicza na nasze pismo jest dalece niesatysfakcjonująca — mówi poseł Lewicy z Olsztyna, Marcin Kulasek — Po pierwsze, pan Prezydent pisze o podwyżce w wysokości 300 zł na etat. W przypadku obecnie szalejącej inflacji możemy mówić co najwyżej o wyrównaniu poziomu realnych wpływów do domowych budżetów. Inflacja zżera wynagrodzenia również pracowników Urzędu Miasta, na co trafnie wskazują działające w urzędzie związki zawodowe. Po drugie, wskazaliśmy z posłem Zandbergiem, że w Urzędzie Miasta ludzie pracujący na tych samych stanowiskach otrzymują różne wynagrodzenie. To nieakceptowalne złamanie zasady sprawiedliwości społecznej: równa płaca za równą pracę. Pan prezydent nie dementuje tych doniesień i deklaruje, że sprawa zajmie się w nieokreślonej przyszłości. Być może się zajmie – dodajmy. Dlatego odpowiedź na naszą interwencję jest dalece niesatysfakcjonująca. Przed nami dwucyfrowa inflacja, drożyzna w sklepach spędza ludziom sen z powiek, a przecież wszyscy pracownicy mają prawo czuć się bezpiecznie. Nie tylko pan prezydent, który w grudniu dostał podwyżkę o 100% i zarabia niemal 20 tys. zł. Nie żałuję panu prezydentowi tych zarobków. Ale niech zrozumie, że inni też mają prawo domagać się podwyżek.

Karol Grosz